De Angelis, Marco - The River-Both Sides Of The Story |
Autor: Anna Sobótka | |
22.10.2013. | |
Ostatnio wpadł w moje ręce krążek noszący miano albumu debiutanckiego o tytule „The River – Both Sides Of The Story”.
Pomyślałam, że skoro debiutancki, to musi się za nim kryć jakaś osoba
stawiająca pierwsze kroki na rynku muzycznym. Nic bardziej mylnego,
mianowicie Marco De Angelis
to bardzo doświadczony (urodzony w 1962 roku) artysta solowy,
kompozytor, muzyk, inżynier dźwięku i jeden z niewielu Włochów grających
na Chapman sticku. Do tej pory działał on jednak głównie jako inżynier
dźwięku i producent dla najbardziej znaczących firm produkcyjnych (nazwy
Endemol, Mediaset czy Universal Publishing i Sony Publishing to tylko
niektóre z marek, które ma on w swoim porfolio). Muzyka Marco De
Angelisa jest mocno zakorzeniona w brytyjskim prog rocku późnych lat 70.
Nie wiem, co spowodowało, że włoski muzyk
postanowił wydać swój pierwszy album dopiero teraz, już jako dojrzały
instrumentalista. Może spowodowały to lata doświadczeń i pracy od
„drugiej” strony tej muzycznej machiny, a może chęć pokazania tego, jak
on czuje i interpretuje muzykę? Dość powiedzieć, że chyba szkoda, że
uczynił to dopiero teraz. W postaci krążka „The River – Both Sides Of
The Story” otrzymaliśmy bowiem kawałek bardzo interesującej muzyki
osadzonej w klimatach rocka progresywnego końcówki lat 70. i 80.
Omawiany album nosi miano koncepcyjnego i pokazuje życie reprezentowane
przez dobro i zło, kobiety i mężczyzn, dzień i noc, życie i śmierć… Stąd
pewnie jego podtytuł „druga strona historii”. Całość materiału
przedstawionego na tym wydawnictwie trwa blisko 70 minut - w moim
odczuciu odrobinę za długo - i składa się na niego 12 kompozycji. Jeżeli
szukacie Państwo brzmień inspirowanych twórczością Mike’a Rutherforda z
czasów Mike And The Mechanics, Davida Gilmoura, Tony Levina, młodego
Steve’a Hogartha i zespołu Pink Floyd, to z pewnością znajdziecie je na
„The River…”. Pierwsza część albumu to bardziej dźwięki kojarzące się z
Mikiem Rutherfordem, druga to już zdecydowanie wpływy pinkfloydowskie.
Mnie najbardziej do gustu przypadły kompozycje zamieszczone w tej
drugiej połowie wydawnictwa, a utworów oznaczonych indeksami 8 i 9,
czyli „Regrets” i „Take It Away” słucha się wręcz wybornie i naprawdę
trudno nie doszukiwać się w nich dźwięków znanych z płyt „The Division
Bell” czy „The Final Cut”. Podsumowując, to naprawdę całkiem dobry album
i nie pożałujecie Państwo, jak go posłuchacie, do czego serdecznie
zachęcam.
W celu uzupełnienia informacji o
wydawnictwie „The River – Both Sides Of The Stories” warto dodać, że
Marco sam zagrał na nim na gitarach, Chapman Sticku, klawiszach i
pianinie. Do współpracy zaprosił także wokalistę Marcello Catalano
(świetna robota!) i Cristiano Micalizzi na perkusji. Ponadto w chórkach
swojego głosu udzieliły: Désirée Petrocchi, Simona Rizzi, Fabiola
Torresi, Susanna Stivali i Sara Berni. Zatrudnienie tych pań do
nagrywania albumu nie było zupełnie przypadkowe, bowiem kilka lat temu
Marco nagrał w swoim studio wokalny zespół gospel o nazwie
Vocintransito. Ten zespół to nikt inny jak wymienione wyżej wokalistki.
|
No comments:
Post a Comment